Wpatruję się w mały, jeszcze zielony listek klonu, który ciężko opada na
moją dłoń. Nagle słyszę jakieś krzyki, a po chwili, w drzewo tuż obok mojej
głowy, trafia jabłko nabite na znajomą strzałę.
- Hej, Rozelle! – słyszę w oddali i
odwracam wzrok od strzały.
To mój przyjaciel Joe. Jest w grupie łowieckiej, i właśnie teraz poluje.
Znam go odkąd wypuściłam pierwsza strzałę. Trafiłam wtedy w jego torbę
myśliwską, która do tej pory jest jeszcze przedziurawiona. Joe nauczył mnie
wtedy polować, i od tamtej pory robimy to razem. Mimo, że ja poluję
nielegalnie. Ma półdługie szatynowe włosy i ciemnie, niemalże czarne oczy. Jego
lekko wykrzywiony nos idealnie pasuje do szerokiej szczęki i wielkich mięśni.
- Cześć Joe – staram się być
uśmiechnięta, ale od wczoraj nic nie jadłam, a mój
brzuch mówi sam za siebie.
- Jesteś głodna. Poczekaj, zaraz ci coś dam – mówi, chcąc jak zwykle mi we
wszystkim pomagać.
- Wiesz, nie… - ale gdy Joe wyciąga z torby wielki kawałek szynki od razu
zaczynam się ślinić i zmieniam zdanie – Chociaż… skoro nalegasz…
- Już niedługo będziesz mogła legalnie polować – mówi łowca, podczas gdy ja
myślę tylko o jedzeniu.
brzuch mówi sam za siebie.
- Jesteś głodna. Poczekaj, zaraz ci coś dam – mówi, chcąc jak zwykle mi we
wszystkim pomagać.
- Wiesz, nie… - ale gdy Joe wyciąga z torby wielki kawałek szynki od razu
zaczynam się ślinić i zmieniam zdanie – Chociaż… skoro nalegasz…
- Już niedługo będziesz mogła legalnie polować – mówi łowca, podczas gdy ja
myślę tylko o jedzeniu.
Ma rację, ale wtedy przeniosę się na teren dla łowców i nie będę mogła
legalnie spotykać się z matką poza handlem na targu, gdzie mama sprzedaje
ubrania, które szyje. Jesteśmy w Obszarze Dziesiątym, który zajmuje się wyrobem
tkanin i ubrań. - A jeśli będę miała więcej niż jedną umiejętność? – pytam.
Joe spuszcza głowę.
- Nie oszukujmy się! – ciągnę dalej –
Mój ojciec jest drwalem, mama tkaczką
do tego jeszcze poluję. To już trzy. A może jest coś jeszcze? Coś, czego
nie odkryłam!
- Udawaj – rzuca Joe.
- Co?
- Nie pokazuj im innych umiejętności.
Pokaż tylko jedną, najlepiej polowanie.
- Nie! – wybucham – Nie umiem ukryć
tego kim jestem! Tak się nie da!
Może trochę przesadziłam, ale taka jest prawda! Nie da się udawać kogoś,
kim się nie jest, a przynajmniej na teście.
- Przepraszam, ja…
- Nic się nie stało – przerywa mi Joe.
Jak zawsze wszystko rozumie, nie jest wściekły, rzadko się złości. Jest
wspaniałym przyjacielem. Nielegalnym, ale dobrym.
- Joe! – słyszymy w oddali – Joe,
gdzie jesteś?!
- Idę! – wrzeszczy Joe.
- Pa – uśmiecham się na pożegnanie
-Pa – Joe także się uśmiecha.
Zostaję w lesie jeszcze godzinę, a w drodze do domu sprzedaję swoją zdobycz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz